Słów kilka o autorze:
imię: Sylwester
nazwisko: Fedorczyk
wiek:
rodzinna miejscowość: Gliwice
szkoła (praca):
zainteresowania:
Spis wierszy:
pragnienie
wołanie
Spotkamy się
przeminęła noc
Chryste, nie słysz tego
Czasem zło
Dziś Bogu powierzyłem
Jeszcze nadzieję mam
Miłość
Popatrz
pragnienie
nie potrzebuję ukłońow
nie potrzebuję pałaców
nie potrzebuję luksusów
potrzebuję miłości
wołanie
w chaotycznym świecie
brakuje ciszy
krzyk, pisk, strzelanie,
trzaskanie drzwiami, płacz
zgrzyt maszyn
i wołanie o spokój
to, co stało się wierszem
kiedyś było myślą
to, co stało się tobą
kiedyś było planem
to, co stało się ciałem
kiedyś było słowem
Spotkamy się
Spotkamy się, kiedy
będzie wiał łagodny wiatr,
kiedy słońce grzać będzie,
gdzie pachnące kwiaty
i Miłość będzie każdym dniem i nocą
Spotkamy się w Twym domu,
gdzie Aniołowie
śpiewają wieczny koncert,
spotkamy się w ogrodzie
rozkwitającym dobrocią,
gdzie żywe fontanny tryskają radośnie,
gdzie Twa Miłość i Słowo
są każdą sekundą
Spotkamy się wtedy Jezu ?
przeminęła noc
przeminęła noc
i dzień zaczyna świtać
już w ogrodach lekka rosa
na płatkach kwiatów,
ptaki śpiewają chwałę
nadchodzi dzień
odrzucam więc czyny,
które noc zakryła
czarnym płaszczem
ubieram białe szaty,
lecz najpierw wejdę
pod kaskadę
ożywczego wodospadu
zmyć to, co nieczyste,
bo duch mój niecierpliwy
rwie się ku światłości
Chryste, nie słysz tego
Chryste, nie słysz tego,
co ja słyszeć muszę
może i czasem powiedzieć
mi się zdarzy
Baldachim dobroci
niechaj rozpościeram
bym uchronił Twoje Słowo
bym nie zbluźnił
przed Tobą
i nie usłysz Panie
ludzkiego słowa,
tego co modlitwą nieodziane
Czasem zło
Czasem przetnie swoją mroczną
ciemnością
swoją nienawiścią
batem utkanym z zawiści
jasne niebo.
Jasne bezchmurne niebo
które wciąż czeka,
które we mnie się otwiera
kiedy staję przed kielichem
i spożywam Biały Chleb
Dziś Bogu powierzyłem
Dziś Bogu powierzyłem
moje cierpienie
codzienną mękę i ból
i nie chcę by cierpienie moje
daremne było
Składam u stóp Pana
cierpienie
Pokuta za winy
Oddaję duszę i ciało
oddaję
Twojej woli Boże!
Jeszcze nadzieję mam
Jeszcze nadzieję mam
w ciszy
Klęczę tam i wierzę
w promienie wpadające witrażem
Łza zmywa cierpienie z twarzy
czyni oko jasnym
kapie na drewnianą ławę
i pozostaje wtopiona
duszą żywą
Tutaj częstuję się nadzieją
i nabieram mocy
do dalszej wędrówki
teraz muszę powstać
aby dobrnąć
do następnej świątyni ciszy
bo cisza
jest głośniejsza niż wystrzał tysiaca armat
żywię się jej głosem
a ona prowadzi mnie
i czyni żyjącym
Miłość
miłość położyła się
na ulicy
leży rozłożona
niekochana
widzę falujące tłumy
płynące, patrzące przed siebie
miłość leży zdeptana
między ludźmi
krwawiąca uczuciem
nie widzi nikt
samotni ludzie
i zbrukana
samotna miłość
Popatrz
Popatrz jak rozpina ramiona
by ogarnąć nas głuchych
i ślepych na miłość
Spójrz jak krwawi bólem
i użyźnia ziemię swą Krwią
jak krwawi serce czerwienią i bielą
wywyższony nad wszystko
woła i cierpi
Popatrz na gwóźdź
twoich uczynków
jak wbijasz go codziennie
w niewinne ręce i nogi
spójrz na dzidę, którą
przebijasz bok niewinny
Płynie Krew
przez ciebie i dla ciebie
Śmierć
na szczęście przezwyciężona
Upadnij człowieku
dla Niego
jak On upadł dla ciebie
by wstać
i ŻYĆ